Pierwsza jeleniogórska debata o polityce, a właściwie o kobiecym spojrzeniu na politykę, za nami!

5 września br. w Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze im. Bogdana Nauki we współpracy z Fundacją Rozwoju Samorządności i Edukacji „Liber” zorganizowaliśmy debatę, do której zaprosiliśmy przedstawicielki polskiego parlamentu oraz lokalnych samorządów. Dlaczego „Polityka z perspektywy kobiet”? Ponieważ nadal na całym świecie na stanowiskach politycznych jest znacznie mniej kobiet niż mężczyzn. Co więcej, dysproporcje są szczególnie widoczne w przypadku wyższych stanowisk. W naszym kraju w początkowych latach transformacji udział kobiet w polityce był mocno ograniczony i od wielu lat Polska plasuje się dość nisko w rankingu państw europejskich biorąc pod uwagę ogólne wskaźniki równości a w szczególności pozycję kobiet w polityce. Właśnie z tego powodu do udziału w debacie zaprosiliśmy kobiety, które swoją aktywnością i zaangażowaniem przewyższają niejednego mężczyznę. O tym jak przebiegała debata oraz jak politykę postrzegają nasze uczestniczki przeczytacie poniżej.

poseł, robert, obaz, debata, zdrojowy, teatr, animacji, klaudia, jachira, hanna, gill-piątek, anita, kurcharska-dziedzic, kowary, jelenia, góra

O uczestniczkach debaty możecie przeczytać w poprzednim wpisie, który zapowiadał debatę. Znajdziecie tam informacje dotyczące obszarów ich aktywności zawodowej oraz społecznej. Dowiecie się także, która z nich marzy o psie, a która jest zapaloną miłośniczką górskiej turystyki ? W tym miejscu nie sposób pominąć reżysera i prowadzącego debaty – dr Pawła Grenia – profesora Uczelni Jana Wyżykowskiego, doktora nauk społecznych w dyscyplinie nauki o poznaniu i komunikacji społecznej, medioznawcy, komunikologa i specjalisty ds. marketingu politycznego. To on zgodził się poprowadzić debatę i przygotował pytania, na których opierała się dyskusja. Na jakie pytania odpowiadały panelistki? Oto one: 

  1. Jak Pani postrzegała politykę zanim stała się jej częścią?
  2. W jednym z wywiadów Margaret Thatcher wspomniała, że: „Każda kobieta, która rozumie problemy związane z prowadzeniem domu, będzie bliżej do zrozumienia problemów związanych z prowadzeniem kraju”. Jak Pani rozumie ów cytat?
  3. W historii polskiej polityki żadnej z kobiet nie było dane przekroczyć progu Pałacu Prezydenckiego w charakterze głowy państwa. Czym to jest podyktowane? Czy polscy wyborcy ufają bardziej mężczyznom?
  4. Za kilkanaście miesięcy Polacy pójdą do urn i będą wybierać swoich przedstawicieli w parlamencie i samorządzie. Dlaczego warto oddać swój głos na kobietę?

Na te pytania odpowiadały uczestniczki w pierwszej części debaty. Druga była poświęcona pytaniom z sali, które zdawały się nie mieć końca. Osoby zasiadające na widowni, które przyszły do Zdrojowego Teatru Animacji aby spotkać się z posłankami oraz samorządowczyniami, pytały między innymi o to, skąd czerpią siłę do działania oraz jakich cech szukają u kandydatów i kandydatek, na których oddają swój głos.

Jakich odpowiedzi udzielały Klaudia Jachira, Anita Kucharska-Dziedzic, Hanna Gill-Piątek, Anna Korneć-Bartkiewicz, Mariola Szczęsna i Elżbieta Zakrzewska? Przekonajcie się.

 

Hanna Gill-Piątek o tym jak postrzegała politykę zanim stała się jej częścią: Jako brudną, złą, ograniczającą wolność, zniechęcającą. Przez lata uważałam, że na górze siedzą ludzie, którzy zajmują się tylko tym, żeby mnie krzywdzić. Po głębokim kryzysie ekonomicznym oraz odebraniu kobietom ich praw, po reformie Balcerowicza poszłam po raz ostatni do kościoła i po raz ostatni włączyłam telewizor. A potem polityka weszła mi do domu, w 2005 roku, za pomocą małej karteczki w windzie – dotyczącej konsultacji społecznych ws. tras ekspresowych mających przeciąć osiedle, na którym mieszkałam. Poszłam na to spotkanie i znowu zetknęłam się z ludźmi reprezentującymi władzę – zachowywali się arogancko, lekceważyli mieszkańców. Złość, którą wywołały tamte doświadczenia sprawiła, że zostałam w polityce do dzisiaj. Miałam szczęście, że od tamtej pory trafiałam na ludzi, którzy stale pchali mnie do przodu i wspierali w rozwoju. Tak znalazłam się w polityce.

 

 

Anita Kucharska-Dziedzic miała nieco inną perspektywę na politykę: Jeżeli komuś się zrobiło lepiej z powodu mojego wejścia do polityki to na pewno mojemu mężowi – ma święty spokój. To polityka przyszła po mnie, nie ja do niej. Ja przez całe życie chciałam mieć poczucie sprawczości i skuteczności. Tego polityka nie gwarantuje. W polityce widać tę zasadę, że rzeczy trudne robi się szybko, dopiero niemożliwe wymagają trochę czasu, zbyt długiego czasu. Pracując na uczelni było mi bardzo dobrze – studentom jest o wiele łatwiej wytłumaczyć pewne kwestie niż kolegom posłom i koleżankom posłankom, zwłaszcza z opcji rządzącej. Ja od ponad 20 lat jestem także szefową stowarzyszenia feministycznego – a jak się da rządzić feministycznym stowarzyszeniem to tym bardziej da się rządzić w polityce. Tam miałam poczucie sprawczości, bo czasami godzinna porada zmienia człowiekowi życie. Natomiast w polityce tak nie ma. Żeby zmienić i wprowadzić jaką ustawę, własny zapis, żeby interpelacja dała skutek – to jest długa, papierkowa i niewidoczna w mediach robota, żmudna robota. Część polityki, teatralna część rozgrywa się w mediach, natomiast tej prawdziwej roboczej polityki nie widać, bo jest mało ciekawa medialnie. Dlaczego polityka przyszła po mnie? Najpierw niejaki Ziobro odebrał mojemu stowarzyszeniu dotację, a ja odbyłam setki rozmów z kobietami, którym przestaliśmy finansować mieszkania, bo zabrakło dotacji z Funduszu Sprawiedliwości. To było najbardziej traumatyczne przeżycie – powiedzieć setce kobiet, że muszą wrócić do przemocowego domu. Dodatkowo kiedy uzbrojeni policjanci zabrali z „BABY” dokumenty to ja się wściekłam i pomyślałam „Ty łobuzie, ja już nie będę doradzać politykom, ja wam jeszcze pokaże”.

A jak cytat Margaret Thatcher „Każda kobieta, która rozumie problemy związane z prowadzeniem domu, będzie bliżej do zrozumienia problemów związanych z prowadzeniem kraju” interpretują Klaudia Jachira oraz Elżbieta Zakrzewska?

Klaudia Jachira: Ja się zgadzam z nim zdecydowanie o tyle, że tak samo, tylko na inną skalę rozmawiamy o budżecie. Jeżeli potrafimy zaplanować budżet domowy, jeżeli nie wpadamy w spiralę zadłużenia, jeżeli nie zaciągamy pożyczek na wielką skalę to tak samo powinniśmy zarządzać państwem, by do tego typu patologii, do nadmiernego zadłużenia nie doprowadzać. Przez pryzmat budżetu domowego dużo łatwiej mówić o tych absurdalnie wysokich kwotach jakimi operujemy w polskim parlamencie. Kto widział kiedyś milion czy bilion złotych? Kto wie co to jest miliard złotych? Często dochodzi do sytuacji, że politycy czy dziennikarze mylą miliony z miliardami – bo jest to abstrakcja. Według tego co mówię, że PiS wyprowadza często budżet poza kontrolę parlamentu to to też jest pusty slogan, który nic nie mówi. Więc ja tutaj posługuję się przykładem z mojego domowego budżetu, kiedy pieniądze przeznaczone na jedzenie „przesuwam” do rubryczki „drogie kolacje”. To samo robi rząd – mówi, że wydał tyle i tyle a nam ciężko jest rzeczywiście stwierdzić, co się z tymi środkami stało.

 

Elżbieta Zakrzewska: Przykładem obecnego polityka, chyba najlepszego jest przykład mojego męża, który na pytanie „Co robisz?” odpowiada „Robię pranie”. Ja w tym czasie sprzątam, gotuję, odpowiadam na maile i wykonuję telefony, tymczasem on dalej robi pranie. Z polityką jest jak z kobietą. Każda kobieta musi wykonywać wszystkie funkcje jakie tylko jej życie narzuca i wykonuje je w sposób jak najbardziej prawidłowy i dobry. Myślę, że to stwierdzenie sprzed trzydziestu kilku lat jest nadal dzisiaj bardzo aktualne i każdą kobietę będę zachęcała do tego, aby zajmowała się przede wszystkim samorządem. Polityka krajowa to jest kolejna rzecz, ale przede wszystkim samorząd.

Dlaczego, zdaniem naszych uczestniczek, żadna kobieta nie została nigdy głową państwa polskiego?

Według Anny Korneć-Bartkiewicz powodów jest kilka: Niestety, jeśli chodzi o głowę państwa czy o pozostałe polityczne role, to nasze społeczeństwo jest konserwatywne. Myślę, że to będzie jeszcze bardzo długo pokutować, ale tutaj bardzo istotne są dwie rzeczy. Pierwsza rzecz to jest to, że niestety w naszej polityce istnieją ograniczenia, zarówno wewnątrz partii, i o tym wiemy i panie też wiedzą, że są takie ściany przez które bardzo ciężko jest się przebić, bo to nie kobiety są tam, gdzie podejmowane są decyzje, nie tam gdzie jest prawdziwa władza. To dotyczy w mojej ocenie wszystkich partii. Także pierwsza rzecz to są te uprzedzenia struktur partyjnych głównie jednak zarządzanych przez mężczyzn. A druga rzecz to to, że jest taki stereotyp, ten patriarchat nad nami wisi. Kobieta prezydent? Nie mamy zaufania do kobiet, żeby powierzać im aż tak odpowiedzialne, poważne funkcje. Rzecz bardzo ważna, to jest również to, że wciąż na naszej scenie politycznej, pomimo wielu merytorycznych i pracowitych kobiet, nie ma takich bezdyskusyjnych liderek. I to jest nasza praca, żeby wspierać takie kobiety, które mogłyby takimi liderkami zostać.

Hanna Gill-Piątek odpowiedziała na to pytanie w następujący sposób: Bardzo brakuje kobiety w wyborach prezydenckich, która rzeczywiście miałaby szansę. Ja wierzę, że kiedyś ta szansa się ziści. Pamiętam jak z początkiem pojawienia się w Polsce ery komputerów i wirtualnej rzeczywistości, grupa artystów wygenerowała sobie taką postać. Ona nazywała się Wiktoria, ale był to projekt artystyczny. I to była kandydatka idealna na prezydenta. To oczywiście było realizowane w kontekście ówczesnych wyborów i to pokazywało jak bardzo idealna musiałaby być kobieta żeby w ogóle ubiegać się, aspirować, o to żeby zostać prezydentem w Polsce. Bo facetowi wolno wszystko – wolno mu się przewracać jak jest pijany, rapować o ostrym cieniu mgły czy różne inne tego typu rzeczy. (…) Daje się dopiero kobietom prawo do tego, żeby na równi z mężczyznami były ludźmi w polityce. 

Ostatnie z przygotowanych pytań dotyczyło tego, dlaczego warto oddać swój głos na kobietę w wyborach. Jak odpowiedziały na nie posłanki Klaudia Jachira oraz Anita Kucharska-Dziedzic?

Klaudia Jachira: (…) To jest dobry moment aby powiedzieć, że kobieta może mieć dom, rodzinę, dzieci, psy, koty i rybki, ale nie musi, bo to jest wybór kobiety. Czy chce być sama, czy chce być z partnerką, z partnerem. To jest wszystko prywatna sprawa. Dlatego myślę, że powinno być nas kobiet jak najwięcej, żeby był pełen przekrój kobiet w polityce. Dzisiaj wiele z nich zostało wypchniętych do przodu przez mężczyzn, przez co są mało wiarygodne. Inaczej jest wtedy, kiedy kobiety w polityce mogą być sobą. W odpowiedzi na to pytanie chciałabym jeszcze trochę przewrotnie odpowiedzieć w stosunku do tego, co zostało powiedziane, że kobiety łagodzą obyczaje. Myślę, że dzisiaj jest już inaczej, że trzeba głosować na kobiety, bo kobiety są bardziej odważne. Kto przeprowadził największe do tej pory strajki? Kto najwięcej ludzi wyprowadził na ulice? Kobiety! W walce o swoje prawa. Podczas strajków, podczas zatrzymań ludzi na komisariatach bardzo dużo było posłanek Lewicy i KO. A potem co się działo? Następnego dnia mężczyźni od rana w mediach opowiadali jak cała opozycja chodzi na protesty i wspiera kobiety. My jako kobiety czasem robimy coś, bo tak czujemy, bo nie myślimy o tym czy nam się to opłaci politycznie, czy ktoś nas za to pochwali czy skarci, tylko wiemy, że coś trzeba zrobić i to robimy. I właśnie chociażby dlatego warto oddać swój głos na kobietę na liście.

Anita Kucharska-Dziedzic: Wtedy będzie normalnie kiedy odsetek niekompetentnych kobiet u władzy czy w parlamencie będzie równy odsetkowi niekompetentnych mężczyzn. To po pierwsze. Po drugie, politycy są zawsze odbiciem swoich wyborców, więc ci którzy są niekompetentni, chamowaci, pyskaci reprezentują swoich wyborców. Ktoś na nich zagłosował i miał ku temu powody. Wprawdzie ja jestem skłonna się zgodzić, bo rzeczywiście jest takie ugrupowanie w parlamencie, w którym nie ma ani jednej posłanki i tam nasycenie chamami jest wyjątkowo duże, ale są ugrupowania, w których są posłanki i one dzielnie sekundują swoim kolegom w pyskowaniu i obrażaniu innych, także to rzeczywiście jakoś pokazuje społeczny trend. To jest tak, że ja już bym nie chciała mówić, bo mnie to już irytuje, że kobiety są od tego żeby łagodzić obyczaje albo żeby polityka miała ładniejszą twarz. Z łagodzeniem obyczajów radzimy sobie inaczej – jest w Sejmie Komisja Etyki, tutaj na Sali jest posłanka Monika Falej, która z takim buractwem i chamstwem i niewłaściwymi zachowaniami walczy. (…) Natomiast wizja świata, którą ja mam, to jest wizja świata, w której płeć jest absolutnie przeźroczysta i my nie zastanawiamy się nad tym czy my głosujemy na kobietę czy mężczyznę, ale czy głosujemy na kogoś, kto reprezentuje temat czy problem, który ja chcę żeby został załatwiony. Ściąganie kobiet w stronę, że ona będą się zajmować sprawami, które wymagają opiekuńczości, czyli edukacja, zdrowie czy polityka społeczna jest niewłaściwe. Kobiety muszą się zajmować kasą, wojskiem i tym wszystkim, gdzie rzeczywiście jest władza i są pieniądze. Nie byłoby kryzysu w 2008 roku gdyby o bankowości decydowały Lehman Sisters a niestety decydowali Lehman Brothers i mamy to, co mamy. Więcej kobiet w polityce będzie pokazywało po prostu normalność. (…) Tam gdzie mamy tylko mężczyzn nie jest fajnie. Popatrzcie na episkopat.

Druga część debaty poświęcona była pytaniom od publiczności i wzbudzała wiele emocji zarówno wśród naszych uczestniczek jak i obserwatorów dyskusji. Przeczytajcie jak na pytanie o to, skąd czerpią siłę do tego, żeby mierzyć się z tym co stawia przed nimi polityka, odpowiedziały nasze panelistki.

Elżbieta Zakrzewska: (…) Skąd bierzmy siłę? Z tego, że chcemy zmieniać ten świat. 

Hanna Gill-Piątek: To była robota, na którą się pisałyśmy, z całą wiedzą, że tu nie ma miękkiej gry, że to jest takie pole, w którym kilka razy dziennie upadniesz na ring, znokautują cię, podepczą i jeszcze oplują, a ty po prostu wrócisz na chwilę do narożnika, powachlujesz się i wracasz walczyć. Ja pamiętam głównie o tym, o co ja walczę w tym wszystkim. Jak masz to w głowie i (…) pamiętasz po co tu przyszłaś, po co idziesz i o co walczysz to wtedy jest to łatwiejsze do zniesienia.

Jeleniogórska debata pozostawiła po sobie uniwersalne oraz ponadczasowe spostrzeżenia naszych uczestniczek, które dla wielu kobiet mogą być drogowskazem. Zarówno dla kobiet angażujących się w działania polityczne jak i dla kobiet, które w codziennym życiu borykają się z nierównościami spowodowanymi płcią. Zorganizowana przez nas debata była pierwszą taką dyskusją w Jeleniej Górze, ale z pewnością nie ostatnią.

Debata była poprzedzona konferencją prasową, której fragmenty możecie zobaczyć na poniższym filmie.